Bangkok faktycznie może wciągnąć, jak przekonywali bohaterowie serii niezbyt lotnych, ale popularnych komedii, w których stale mieli kaca, ale za każdym razem w innym mieście. Swoim ogromem, tajemnicami, odmiennością. Jedzenie, zapachy, szalone podróże tuk-tukiem - dla większości Europejczyków to egzotyka w każdym możliwym elemencie.
Jestem pewien, że podobne odczucia mieli Tajowie, Filipińczycy, Koreańczycy, Meksykanie, obywatele Zanzibaru, Pakistanu, Bangladeszu oraz wielu innych krajów, którzy odwiedzili stoisko promujące Kongres FDI w Poznaniu, podczas tegorocznej edycji wydarzenia, właśnie w stolicy Tajlandii – Bangkoku. Poznańskie Koziołki, molo w Sopocie, wspinaczka na Rysy, schabowy w dowolnej restauracji – dla Azjaty czy mieszkańca Afryki - pełna egzotyka.
Odwiedzający nasze punkty informacyjne pytali przede wszystkim o połączenia lotnicze, hotele, pogodę, atrakcje turystyczne i ceny. Byli tacy, którzy zachodzili w głowę, dlaczego Kongres odbywa się w Poznaniu, a nie w Warszawie. Inni prosili – dosłownie – o wycenę kilkudniowego przyjazdu na Kongres wraz z obowiązkowym zwiedzaniem. Ciekawostka: mieszkaniec Warszawy wie, ile mniej więcej jest kilometrów ze stolicy do Poznania, ale na pytanie o czas podróży z Poznania do Krakowa, musi zastanowić się chwilę dłużej.
Gdy nie odpowiadaliśmy na pytania – podglądaliśmy, oczywiście w dobrej wierze. Kompleks targowy w Bangkoku (BITEC) jest tak, duży, że nie widać tłumów. Ten w Poznaniu jest zdecydowanie bardziej kameralny. Bankomaty co kilka metrów, kantor, świetnie rozbudowana gastronomia (kilkadziesiąt różnych punktów) z bezgotówkowym system płatności, precyzyjne oznaczenia, salon masażu stóp (!) – budziły szacunek, ale nie zazdrość. Zdrowy rozsądek, ale również wymogi proceduralne, związane z międzynarodowym charakterem wydarzenia, zobowiązują gospodarzy Kongresu, szczególnie Międzynarodowe Targi Poznańskie, do wdrożenia niektórych zaobserwowanych rozwiązań organizacyjno-technicznych.
Za popularyzację Poznania i Polski w Tajlandii krajowej delegacji (liczyła kilkadziesiąt osób) należą się brawa, ale tak naprawdę nikt ich nie oczekuje, ponieważ Bangkok był tylko jednym z przystanków na międzynarodowej trasie promującej Kongres w Poznaniu. Tylko poza granicami kraju takich przystanków jest zaplanowanych prawie trzydzieści. Miodem na serce dla osób, które w Bangkoku spisały się na medal było szczere „See You in Poznań”, usłyszane od naprawdę wielu, wielu osób.
Autor: Łukasz Sowa
rzecznik prasowy Kongresu FDI w Poznaniu
Artykuł opublikowany w numerze 7/2015 magazynu Nowy Gabinet Stomatologiczny. Zobacz pełny spis treści.
Dowiedz się więcej - Nowy Gabinet Stomatologiczny.
Więcej ciekawych artykułów w "Nowy Gabinet Stomatologiczny" - zamów prenumeratę lub kup prenumeratę w naszym sklepie.