Sprzęt stomatologiczny
Typografia
  • Najmniejsza Mała Średnia Większa Największa
  • Obecna Helvetica Segoe Georgia Times

Przewidywanym hitem sezonu jest nowy sposób leczenia próchnicy. Jesteśmy trzecim krajem na świecie, w którym 28 kwietnia 2003 r., w siedzibie J. M. Rektora A. M. w Warszawie firma KaVo zaprezentowała nowe urządzenie do bezbolesnego leczenia próchnicy przy użyciu ozonu.

Każdy z nas przynajmniej raz w życiu zetknął się z jakimś „rewelacyjnym” wynalazkiem, który miałby wyeliminować bolesne borowanie zębów. Na wstępie wypada zaznaczyć, że przyrząd wykorzystujący ozon do walki z próchnicą przedstawiono jako uzupełnienie tradycyjnego leczenia. Nie zamiast turbiny, lecz oprócz niej. Tej istotnej informacji nie znalazłem w entuzjastycznych doniesieniach PAP, a niedobrze byłoby rozbudzić wśród pacjentów nadzieje, których nie będziemy w stanie spełnić. Oby nie doprowadziło to do wylania dziecka z kąpielą, jak stało się przy okazji wprowadzania na rynek specjalnego szwedzkiego żelu „eliminującego” próchnicę...

Jak dotychczas lekarze stomatolodzy są przekonani, że próchnica może być eliminowana tylko przez usunięcie jej – metodą bolesną, stresującą i nie dokładną. Zdaniem prof. Edwarda Lyncha z Królewskiego Uniwersytetu  w Belfaście istnieje już lepsza i delikatniejsza metoda, dzięki urządzeniu KaVo HealOzone, które umożliwia zastosowanie ozonu do zwalczania próchnicy.

Gaz ten z powodzeniem jest stosowany w medycynie ogólnej od wielu lat. Nie tylko zresztą w medycynie, w wielu europejskich krajach używany jest powszechnie zamiast chloru do dezynfekcji m. in. basenów kąpielowych.

Bezbolesne leczenie próchnicy. Jak to działa?

Prof. Lynch w swym wykładzie oparł się na teorii „niszy ekologicznej bakterii kwasotwórczych funkcjonujących w ubytku” i na zbawiennym wpływie śliny, jako katalizatora naturalnego procesu remineralizacji szkliwa i zębiny. Bakterie lactobacillus w znacznej mierze odpowiedzialne za postęp zmian próchnicowych odporne są na chlorhexydynę, wysokie stężenia fluoru oraz oksydanty chloru. Ozon niszczy ekologiczną niszę bakterii kwasotwórczych w ubytku, co powoduje zasiedlenie się tam innych, nie kwasotwórczych drobnoustrojów. I jeśli nawet do takiego ubytku zostanie wprowadzony cukier, nie będzie on przetwarzany na kwas, a ślina katalizować będzie procesy naprawcze szkliwa i zębiny. Tak przynajmniej wskazują badania prowadzone nad chemią i bakteriologią ubytków próchnicowych.

Dowiedziono również, że powierzchnie zębów (a zatem i ubytków próchnicowych) w znacznej mierze pokryte są specyficzną warstwą białek, nie dopuszczającą śliny – katalizatora remineralizacji – bezpośrednio do zmienionych chorobowo tkanek zęba. Ozon, prócz znakomitych właściwości bakteriobójczych, posiada również zdolność do utleniania łańcuchów białkowych, np. pozostałości po posiłku i w ten sposób ułatwia dostęp śliny do miejsc, gdzie ma nastąpić remineralizacja.

Ubytek próchnicowy o wysokim pH zawiera zawsze duże ilości m. in. kwasu pirogronowego, który pod wpływem ozonu rozpada się na aceton i dwutlenek węgla, wydatnie obniżając owo pH. Krótko mówiąc, nowa metoda z wykorzystaniem ozonu, korzysta z naturalnych zdolności odtwórczych tkanek zęba. Po zlikwidowaniu drobnoustrojów kwasotwórczych i utorowaniu drogi ślinie, ubytek próchnicowy remineralizuje się sam, wytwarzając coś w rodzaju idealnego „wypełnienia”. Jest ono idealne między innymi dlatego, że zębina naprawcza, która powstała w procesie „odwrócenia próchnicy”, jest odporna na powtórne działanie kwasów. Proces taki trwa do 14 tygodni.

Urządzenie HealOzone, wykorzystując tlen z powietrza, dostarcza 300 razy na sekundę gaz na wyznaczoną powierzchnię zęba w odpowiedniej dawce, odprowadzając rzecz jasna trzystukrotnie w tej samej sekundzie każdą dawkę, po dezaktywacji manganem. Urządzenie ma specjalne zabezpieczenie, które blokuje podawanie ozonu w momencie stwierdzenia nieszczelności aplikatora, zatem chroni pacjenta (lekarza) przed zaaspirowaniem czystego ozonu bezpośrednio do płuc. Przyrząd nie jest duży, ma rękaw zupełnie taki sam, jak rękawy unitów, tyle, że zakończony czymś, co przypomina nieco zwykłą kątnicę. Do tej „kątnicy” montuje się elastyczną czapeczkę, która ma szczelnie pokryć przynajmniej połowę klinicznej korony zęba z ubytkiem. To jest tzw. aplikator. Producent oferuje wiele różnych silikonowych aplikatorów zakładanych na końcówkę HealOzone (inne na siekacze, inne na zęby trzonowe, przedtrzonowe, górne, dolne) i sugeruje ewentualnie dokonywanie doraźnych uszczelnień, np. gutaperką. Jest to przekonujące, zważywszy, że bezpośrednio w ustach pacjenta mamy działać jedynie przez 10 do 40 sekund. Możliwe jest nawet, co demonstrowano na wykładzie, chwilowe uszczelnienie aplikatora poprzez odpowiednie uciśnięcie palcem.

Nie ma róży bez kolców

W zasadzie HealOzone stosować można w obrębie całej jamy ustnej. Problem stanowią aplikatory, które muszą zachowywać wymaganą (co nie znaczy absolutną) szczelność. Prof. Lynch przyznaje, że np. bruzda podniebienna górnych pierwszych trzonowców często sprawia kłopot, łatwy jednak do zlikwidowania – aplikatorek bardzo łatwo można docisnąć palcem. Apetyt jednak rośnie w miarę jedzenia. Ponieważ ozon doskonale radzi sobie z aftami, suchymi zębodołami, nawet opryszczką – jeśli tylko jesteśmy w stanie uzyskać dobrą szczelność silikonowej końcówki – wszystkie je możemy tym aparatem skutecznie leczyć. Cały czas prowadzone są prace badawcze, równolegle w 400 placówkach, należy się więc wkrótce spodziewać interesujących rezultatów. Na razie opracowano końcówkę służącą do wyjaławiania kanałów korzeniowych w endodoncji,
nie wchodzi ona jednak w skład podstawowego wyposażenia HealOzone.

Sporym ograniczeniem stosowania ozonu do likwidacji próchnicy jest umożliwienie dobrej penetracji gazu w głąb niektórych ubytków. Próchnica szkliwa, także niezbyt głębokie ubytki w zakresie zębiny (max. do 2 mm) nie stanowią problemu. W przypadku jednak dużego ubytku ukrytego pod pozornie nie zmienioną warstwą szkliwa, ozon nie przedostanie się w sposób właściwy. Tu już nie obejdzie się bez „borowania”, ubytek należy jak najszerzej otworzyć. Podobnie rzecz ma się z próchnicą na powierzchniach stycznych. Po pierwsze, muszą być mechanicznie udostępnione od strony powierzchni żującej, po drugie, trudno w takich przypadkach zapewnić odpowiednią szczelność. Jeśli się to nie uda, aparat nie zadziała, posiada przecież zabezpieczenie. Tym niemniej, jako uzupełnienie leczenia konwencjonalnego, powinien sprawdzić się doskonale, jak od kilku lat sprawdza się w kilkuset gabinetach na terenie Irlandii.

Plusy stosowania ozonu

Wszędzie tam, gdzie uda się ominąć ograniczenia, leczenie jest błyskawiczne i zwykle pozwala na zajęcie się kilkoma lub kilkunastoma nawet ubytkami na jednej wizycie. Przypomnijmy, że aplikacja ozonu,
w zależności od rozległości ubytku, trwa od 10 do 40 sekund. Jakaż to oszczędność czasu i materiałów! Potem pozostaje już tylko czekać na rezultaty, a te, według badań są wielce obiecujące. Ponad 86 proc. leczonych ubytków wykazuje całkowitą remineralizację już po 4 tygodniach. Po 14 – 99 proc., a do przypadków opornych zawsze można powrócić. Badania przeprowadzano metodą podwójnie ślepej próby, porównując leczone i nie leczone ubytki u tych samych pacjentów, a więc
w identycznych warunkach – taka sama dieta, te same nawyki higieniczne itd., na grupach liczących po kilkanaście tysięcy osób.

Są też minusy

Tak naprawdę, to jest jeden, za to dość uciążliwy. Nowa, zremineralizowana pod wpływem ozonu tkanka ma charakterystyczny, ciemnobrązowy kolor. Ząb jest zdrowy, odporniejszy na próchnicę niż przed leczeniem, ale brzydki. Stawia to pod znakiem zapytania stosowanie ozonu do leczenia próchnicy przyszyjkowej. Pacjent nie zaakceptuje wyników cudu ozonowego, nie doceni faktu, że niczego mu nie wiercono. Zażąda estetyki
i dentysta będzie się musiał nieźle natrudzić, by pokryć zdrową, ciemną tkankę adhezyjnym materiałem kompozytowym. Takie kosmetyczne wypełnienie może się utrzymać lub nie, a jeśli nie – i tak nie unikniemy retencyjnego borowania. W takim razie należy wnikliwie rozważyć zasadność użycia HealOzone, bo skoro i tak i tak musimy użyć turbiny…

Prof. Lynch zaprezentował na wykładzie górny siekacz z odłamanym sporym fragmentem korony. Po potraktowaniu ozonem korona odzyskała pierwotny kształt. Byłoby to niezwykle spektakularne show, gdyby nie fakt, że „odbudowany” fragment w sposób nieakceptowalny różnił się kolorystycznie od reszty korony klinicznej zęba.

Czy jest to więc początek rewolucji w stomatologii, czy kolejny chybiony pomysł na „leczenie bez borowania”? Skłaniam się raczej ku początkowi rewolucji. Wynalazek wciąż jest udoskonalany, na razie zostaną weń wyposażone jedynie Akademie Medyczne. Można oczywiście go kupić, choć jeszcze nie natychmiast. Przewidywanej ceny na rynek polski nie podano. Tym niemniej korzyści ze stosowania ozonu w leczeniu stomatologicznym są bezsporne. Wystarczy wyobrazić sobie powszechną likwidację zmory większości dzieci: borowania w przypadkach początkowej
i głębokiej próchnicy na powierzchniach żujących mlecznych trzonowców oraz w młodych zębach stałych. Innymi korzyściami są ogromne ułatwienia leczenia opornych przypadków endodontycznych, likwidacja bólu towarzyszącego powikłaniom po ekstrakcji w kilkanaście sekund, zamiast
– jak dotychczas – na wielu wizytach ciągnących się tygodniami oraz nieograniczone możliwości pomocy w chorobach błony śluzowej. Słowem: mało „przeciw”, mnóstwo „za”.

Jeszcze raz ukłon w stronę firmy KaVo: oni nie obiecują cudu, bynajmniej nie odniosłem wrażenia, że ktoś chce coś sprzedać na siłę. Zapowiadano rzetelną informację i dokładnie taką wszyscy zainteresowani otrzymali.
W dzisiejszych czasach jest tak, że należy pochwalić za to, co przed wojną było normą: rzetelność i uczciwość. Jeśli dodamy do tego oficjalny patronat nad przedsięwzięciem Jego Magnificencji prof. Piekarczyka, to jestem zdecydowanie zwolennikiem ostrożnego wdrażania nowej metody.

 

Autr: lek.dent. Grzegorz Chwiłoc

 

 

GAZETKA

nakladki na zeby zdjecie dodatkowe 2 min

2020 2264 cattani banner 01 350x100

 

 

EWA MAZUR PAWŁOWSKA