Dentyści krytykują wydanie 24 milionów złotych na dentobusy, twierdzą, że mobilne gabinety nie rozwiązują problemów, a dodatkowo ignorują potrzeby osób niepełnosprawnych. Dentyści swoje niezadowolenie wyrazili podczas ostatniej komisji sejmowej i na sali wytykali wiceminister zdrowia, Józefie Szczurek-Żelazko, że leczenie dzieci w mobilnych gabinetach jest niepoważnym projektem.
Agnieszka Ruchała – Tyszler z Okręgowej Izby w Szczecinie zadała pytanie: czy w dentobusach będą mogły leczyć się dzieci niepełnosprawne, czy jest tam odpowiedni podjazd do wózków inwalidzkich, czy jest toaleta dla niepełnosprawnych? Z kolei Anita Pacholec, z kujawsko-pomorskiej Okręgowa Izby Lekarskiej twierdzi, że resort zdrowia w tym projekcie nie prowadził z lekarzami żadnych konsultacji. Zadano również pytanie, czy w dentobusie jest poczekalnia? Jeżeli rodzic ma być obecny podczas zabiegu dziecka, a takie jest teraz prawo, to nie ma się gdzie podziać. Opiekun będzie stał na zewnątrz, bo w środku nie ma miejsca. Teraz jest ciepło, ale co zrobi zimą? Minimalna powierzchnia gabinetu stomatologicznego stacjonarnego to 12 m kw., a w dentobusie jest go o połowę mniej – mówiła Anita Pacholec. Problemem może być też ograniczona ilość miejsca, może być to szczególnie istotne w przypadku potrzeby prowadzenia akcji reanimacyjnej.