Implantologia będącą jedną z najmłodszych dziedzin w stomatologii, rozwija się bardzo szybko. Co ważne, zmiany odczuwają nie tylko dentyści, ale przede wszystkim sami pacjenci. Nowoczesne metody uzupełniania braków zębowych, znacznie zmniejszają ryzyko wystąpienia dolegliwości w czasie i po zabiegu wszczepienia implantów, a także pozwalają na zaoszczędzenie cennego czasu.
Niebezpieczne konsekwencje zaniechań
Prawdziwą wartość niektórych rzeczy często doceniamy dopiero po ich utracie. Z całą pewnością dotyczy to również zębów, których strata, przez wielu postrzegana jest jako jedna z najbardziej dotkliwych zmian w życiu. Brak nawet jednego zęba, jest dla wielu osób, często poważnym problemem nie tylko ze względów estetycznych, ale również zdrowotnych.
Choć pozornie brak jednego małego zęba pozostawia po nim tylko małą lukę, to w rzeczywistości może skutkować tym, że pozostałe zęby nie mając oparcia, zaczną się przemieszczać, powodując powstanie szpar między zębami. Może dojść także do zaniku tkanki kostnej w miejscu utraconego zęba. Jeszcze większe niebezpieczeństwo dla zdrowia niosą duże braki zębowe, kiedy niejednokrotnie konieczna jest zmiana nie tylko nawyków żywieniowych, ale i pojawia się ryzyko wystąpienia bólów szczęki i głowy, a nawet zniekształcenia rysów twarzy.
Paraliżujący strach przed zabiegiem
Niestety wiele osób, mimo świadomości zagrożeń wynikających z nieuzupełniania braków zębowych, wciąż często rezygnuje z zabiegu implantacji, głównie z obawy przed dyskomfortem w czasie trwania zabiegu i dolegliwościami pozabiegowymi.
- Lęk przed bólem stanowi jedną z głównych obaw pacjentów rozważających implanty stomatologiczne. Wszczepienie implantów wydaje się bowiem inwazyjną procedurą, z natury rzeczy bolesną. Tak jednak wcale być nie musi – uspokaja lek. stom. Adrianna Badora z Centrum Implantologii i Ortodoncji w Brennej i dodaje, że współczesna implantologia rozwija się dynamicznie nie tylko w kierunku podniesienia walorów estetycznych, ale i zmniejszenia traumatologii zabiegu.
Małoinwazyjne poszerzenie wyrostka zębodołowego
Jednym z efektów zmian, jest opracowana przez dr Ernsta Fuchsa-Schallera, metoda angle modulation, która pozwala na małoinwazyjne poszerzenie wyrostka zębodołowego, dzięki czemu możliwe jest niemal całkowite wyeliminowanie ryzyka wystąpienia dolegliwości w czasie i po zabiegu wszczepienia tytanowego, całkowicie biozgodnego, implantu. Co ważne, zabiegi wykonywane tą metodą, oferowane są od niedawna także w polskich gabinetach stomatologicznych.
- System pozwala na minimalnie inwazyjne poszerzenie wyrostka zębodołowego, tam gdzie ilość kości dla planowanego umieszczenia implantu jest niewystarczająca – tłumaczy dr Adrianna Badora, która jako jedna z pierwszych w Polsce wykonuje zabiegi tą metodą i dodaje, że angle modulation jest rodzajem osteogenezy dystrakcyjnej, czyli zabiegu augmentacji kości, w wyniku którego powstaje w 100 proc. naturalna, nowa tkanka kostna, bez sztucznego materiału kościozastępczego. Polega na mobilizacji blaszki kości korowej od wewnątrz, a następnie na stopniowym rozciąganiu jej w stronę zewnętrzna. Metoda eliminuje tym samym, często bardzo bolesną, konieczność preparacji płata.
Dzięki temu innowacyjnemu rozwiązaniu, możliwe jest poszerzenie kości i umieszczenie implantu, już podczas jednej wizyty w gabinecie stomatologicznym. Ryzyko wystąpienia pozabiegowych dolegliwości zostaje zmniejszone do minimum, a całe leczenie trwa zaledwie 12-16 tygodni.